poniedziałek, 4 maja 2015

Sen trzeci

-Lilly...
Wzdycham cicho słysząc delikatny szept blondyna. Od kilku dni Michael bezskutecznie próbuje mnie przeprosić. Stara się być miłym, uważnie dobiera słowa w rozmowie ze mną, a raz nawet przekupił Stefana, by ze mną o nim porozmawiał. Jednak wszystkie jego wysiłki idą na marne. Zawzięcie odmawiam przeprosin, zgrywam arogancką i złośliwą.
Odmawianie mu nie jest najłatwiejszym zadaniem. Michael wywołuje w środku mnie sprzeczne emocje, jakbym jednocześnie chciała go uderzyć i przytulić. Wszystko wydaje się tak irracjonalnie pomieszane, że czasem nie wiem, co mam robić. Nie powinnam z nim rozmawiać, patrzeć w jego oczy, odwzajemniać perlistego uśmiechu Austriaka. Jednak coś pcha mnie ku niemu, gdy wywołuję u niego śmiech, ja także się uśmiecham. Niesamowite, jak on na mnie działa.
Odwracam się do niego twarzą i spoglądam mu prosto w oczy. Przybrały subtelny, lazurowy odcień. Czemu się tak starasz?, pytam się w myślach. Michael nie spuszcza ze mnie wzroku, a jego tęczówki wesoło wpatrują się w moje. Zaciskam mocno powieki. Nie mogę sobie pozwolić na choćby chwilę słabości przy nim. Staram się być na niego zła, obrażona, ale on skutecznie temu przeciwdziała.
-Michael.
Wymawiam jego imię bez ani jednego grymasu na twarzy. Uważnie wsłuchuję się we własny głos, szukając w nim choć nuty ciepła. Śmiejąc się w duszy, stwierdzam, że jest zimny jak lód. I kruchy jak lód, podpowiada mi moje sumienie. Staram się je ignorować, jednak te słowa rozbrzmiewają coraz głośniej w mojej głowie. Zrozpaczona staram się wyczytać coś z twarzy Michaela, łudząc się, że to coś da.
-Nie złość się na mnie. - jego głos jest tak przeraźliwie słodki, że nie sposób się mu oprzeć. Zawsze w rozmowie ze mną używa swojego miękkiego i mdlistego barytonu. To nieco dziwne, bo nawet do swojej dziewczyny, Alice, nie zwraca się aż tak przyjemnym głosem.
-Nie złoszczę się na ciebie. Po prostu pamiętam, tyle. - wzruszam ramionami i chcę odejść, tak jak zwykle. Jednak skoczek mi tym razem na to nie pozwala. W ułamku sekundy chwyta mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie.
W jednej sekundzie czuję jego rozgrzaną skórę na moim nadgarstku. Moje serce momentalnie wpada w trans, zaczyna galopować w szaleńczym tempie. Chcę odskoczyć od Michaela, jednak blondyn mi na to nie pozwala. Jego uścisk nie boli, ale nie jest także swobodny.
-Zapomnij. Proszę. - jego oczy wciąż wpatrują się w moje. Jesteśmy na tyle blisko, że czuję jak owiewa mnie jego zapach. Biorę głęboki wdech, by się nim nasycić. Woń piżma powoli rozchodzi się w powietrzu. Moje powieki same ostrożnie się przymykają, umysł się powoli wyłącza, czuję, jak odpływam...
Ostatkiem siły przywołuję się do porządku. 
-Michael. - mówię nadzwyczaj spokojnie. I ja nie spuszczam wzroku, nie mogę oderwać wzroku od jego błękitnych tęczówek. Teraz przybierają kolor spienionego oceanu. - Puść mnie. Stefan czeka na mnie w samochodzie, a Alice chyba zaraz podejdzie do nas i zawlecze cię siłą do domu. - blondyn posyła mi blady uśmiech, wciąż uporczywie patrząc mi się w oczy. Delikatnie przybliża moją twarz do swojej, sprawiając, że moje serce zaczyna bić szybciej. Dlaczego? Przecież on nic dla mnie nie znaczy!
-Puszczę cię, jak obiecasz mi, że zapomnisz. - szepcze, jeszcze bardziej się do mnie przybliżając. Czemu go nie odpycham? Jest na tyle blisko, że czuję na rozgrzanej skórze jego chłodny oddech. I pewnie, gdyby nie to, że stoimy obok jezdni, tobym mogła usłyszeć bicie jego serca.
-Michael, proszę cię... - nagle czuję czyjąś rękę na swoim ramieniu. Ktoś odsuwa mnie od skoczka i delikatnie wygina mi rękę w łokciu.
-Co się tu dzieje!? - pyta zdenerwowana Alice - Michi, co ty z nią wyprawiasz? - palcem wskazuje na mnie.
Alice to niska blondynka o diabelsko zielonych oczach i pełnych, czerwonych ustach. Dziś włosy związała niedbale w koka, a oczy podkreśliła delikatnymi, aczkolwiek subtelnymi kreskami o wściekle pomarańczowym kolorze. Patrzy na mnie swoim przenikliwym wzrokiem zza wachlarza mocno wytuszowanych rzęs, i mimo jej złowrogiego nastawienia do mnie, wygląda niezwykle uroczo. Rozkloszowana, różowa spódniczka i biały top, który na siebie założyła tylko potęguje we mnie to przekonanie.
Michael, zupełnie zaskoczony, odskakuje ode mnie. Czuję delikatnie mrowienie w prawej ręce, którą mocno ściska Alice. Nie tyle boli mnie jej dotyk, co irytuje. Kim ona jest, by na ulicy wykręcać mi rękę?
-Puść Lilly. - mówi oschłym głosem blondyn. Jest zupełnie opanowany, jakby nic się nie stało. Dziewczyna jednak nie reaguje. Ze złośliwym uśmieszkiem patrzy się na mnie, i jakby na zawołanie, wzmacnia uścisk. Po całej ręce przechodzi prąd, nie potrafię powstrzymać okrzyku, który wyrywa się z mojego gardła.
-Co z nią robiłeś? - powtarza pytanie, a w jej głosie aż kipi arogancja. Michael z zaciętością patrzy się w jej intensywnie zielone oczy, a jego usta zaciskają się w ostrą, białą kreskę. Blondynka wydaje się w tym momencie być anielsko pięknym diabłem, który tryumfuje nad swoją ofiarą.
-Zostaw Lilly w spokoju. - powtarza Michael z fałszywym uśmiechem. Chłód w jego głosie na chwilę zaskakuje Alice, która jeszcze bardziej wzmacnia uścisk. Prąd przeradza się w przeszywający ból, z impetem rozchodzi się po całym ciele. Bezwładnie upadam na kolana i spoglądam w  oczy mojej prześladowczyni, zupełnie pozbawione uczuć.
Z ust Michaela wydobywa się ciche warknięcie. Widzę jego wysiłek, by nie podejść do blondynki i nie uderzyć jej w twarz. Chłopak jednak opanowuje się i nerwowo przeczesuje palcami swoje jaskrawe włosy.
-Co z nią robiłeś? - pyta Alice z wyższością.
Nagle coś w nim pęka. Przez ułamek sekundy przez jego twarz przechodzi grymas obrzydzenia, po czym skoczek przyskakuje na blondynki i wyszarpuje moją rękę z jej uścisku.
-Nic ci nie jest? - pyta z czułością, kucając przy mnie. Jego włosy delikatnie targa wiatr, a w spojrzeniu blondyna zauważam coś dziwnego... Jakby strach, podobny do tego, który odczuwa matka gubiąc w markecie swoje malutkie dziecko. Michael delikatnie zaciska palce na moim nadgarstku, ostrożnie sprawdzając czy wszystko w porządku z moją ręką.
-Wszystko w porządku. - odpowiadam nieco urażona i wyrywam rękę z uścisku Austriaka. Nie mam zamiaru użalać się nad sobą, a tym bardziej nad lekko zaczerwienionym nadgarstkiem. Nie obchodzi mnie to, z jak bardzo psychiczną dziewczyną chodzi, ani to, że Alice od tak po prostu wykręciła mi rękę.
-Pozwól sobie pomóc. - naciska na mnie Michael. Nie chcę patrzeć w jego błękitne oczy, które zapewne po raz setny zahipnotyzowałyby mnie. Nie chcę słuchać jego przeprosin, nie chcę znów poczuć przyjemnej woni piżma tak zaborczo rozchodzącej się po każdej przestrzeni.
Jedyne, o czym teraz myślę, to o ciepłym domu, o kubku gorącego kakao, dobrym filmie i wieczorze spędzonym na rozmawianiu z moim Maleństwem.
-Lilly, on ma rację. - szybko podbiega do nas Stefan. Jego czekoladowe tęczówki są jakby przemęczone, przytłoczone codziennością. - Pozwól sobie pomóc. Chodź do nas do domu, wyjaśnimy wszystko.
Skoczkowie wymieniają się spojrzeniami, a ja czuję, że i tak nic nie wskóram.
Świetnie.
Po prostu świetnie.
~.~
O esu, przepraszam was.
Za wszystko.
Łącznie z zakończeniem, robionym mega szybko xDD
Nic nie obiecuję, ale postaram się wszystko ogarnąć ;)
Do zobaczenia... wkrótce.
PS: Przeglądałam mojego dawnego bloga, i patrzcie co znalazłam :) Prorok haha xD

2 komentarze:

  1. Jeeeej wreszcie rozdział :D
    Widać, że Michael zaczyna jakoś działać na Lily ^^ Czekam jak to się rozwinie i co opowie o sobie Austriakom.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, ponownie. ;*
    Na sam początek - czemu porzuciłaś igrzyskowego bloga? CZEMU?! Uwielbiałam Twoją historię. :c
    Po rozpaczy jaką przeżyłam, postanowiłam zajrzeć na tego bloga, mimo że nie jest to fanfcition. Miło czasem przeczytać coś innego, świeżego jak właśnie ta historia. Lepszego imienia nie mogłaś wymyślić dla bohaterki - Lilly. ^^ Jeju, chwyciłaś mnie tym opowiadaniem za serce! Tragedia w tle i osoby, które próbują pomoc Lilly. W dodatku Michael (Austriak!!! <33), niech on zbliży się do głównej bohaterki i niech nigdy nie odchodzi. C:
    Alice - czyżby to imię nosiły same wredne dziewuchy? XDD
    Niecierpliwie czekam na nowy rozdział. Cieplutko pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń